"Szaleństwo jest jedyną rzeczą, której można zaufać."
Marek Hłasko
Gotham City 22:55
Bieg. Tylko tyle mi zostało. Jak do tego doszło? Przeskoczyłam między dachami przeklinając pod nosem. Akurat dzisiaj musiał się zepsuć. Ktoś poza mną ma takiego pecha? Na dodatek leje jak nigdy. Znów skoczyłam omal nie łamiąc sobie nogi na śliskiej nawierzchni dachu. Nic sobie z tego nie robiąc biegłam dalej. Gdy tylko byłam we właściwym miejscu zeskoczyłam na schody przeciwpożarowe przeskakując między nimi by jak najszybciej znaleźć się na dole. Ledwie złapałam oddech wchodząc do budki telefonicznej. Oślepiona jasnym błyskiem nawet nie zauważyłam kiedy znalazłam się w jaskini.
-Spóźniona. Znowu.-powiedziała Black Canary akcentując ostatnie słowo. Z tego co widzę, wszyscy się zbierają.
-Fatalny dzień. Mam dziś pecha jak nigdy. -mruknęłam próbując się tłumaczyć. Co najlepsze, wcale nie kłamię. Obudził mnie telefon z opieprzem, jakiś samochód omal mnie nie potrącił podczas biegu, w drodze do szkoły wpadłam twarzą w błoto, a reszta dnia była już tylko gorsza. Aż szkoda mówić.
-Biegłaś tu?- o mal nie krzyknęłam na to pytanie, które padło z ust Małego. Ledwo powstrzymałam się przed powiedzeniem czegoś w stylu"Nie! Przyleciałam na różowym, skrzydlatym jednorożcu, który pierdział tęczą." Zamiast tego westchnęłam starając się uspokoić.
- Tak. Motor odmówił mi posłuszeństwa.-odpowiedziałam zirytowana.
-Chyba nie tylko on?-kolejne pytanie tym razem od Nightwing'a, który jak widać jest rozbawiony moim stanem. Ciekawe jaką by miał minę gdyby musiał biec po takim deszczu tylko po to by się spóźnić.
-Wal się.-warknęłam robiąc focha.
- A wracając do tematu. Trening zakończony. Następnym razem Sayuri będziesz zaczynać.- Kanary jak zwykle opanowała sytuacje, po czym się odwróciła i zniknęła w zet-tubie. Tja. Coś czuję, że mi się to nie spodoba.
-Na reszcie!-krzyknął Wally, szczęśliwy jakby dostał swój wymarzony prezent.Chyba nie tylko mnie nudzą te treningi. No ale bez przesady.
-Z czego się tak cieszysz?-spytała Artemis z kpiną obserwując chłopaka.
-Wraz z chłopakami robimy sobie męski wypad.-odpowiedział jej Mały łapiąc Superboy'a i Nightwing'a.
-Zapomnij. Mam dziś wystarczająco do roboty.-mimowolnie uśmiechnęłam się wrednie na te słowa Dick'a, po czym zrobiłam zrezygnowaną minę z nutką politowania.
-Oczywiście.-mruknęłam pod nosem wystarczająco głośno by mnie usłyszał.
-Niby co jest aż tak oczywiste?-spytał chyba lekko podenerwowany. Ktoś tu ma ciężki dzień. Ciekawe czy to wciąż z powodu Low?
-Nie ukrywajmy. Starzejesz się. Może kiedyś miałeś jakieś tam poczucie humoru, ale teraz jesteś po prostu nudny. Sztywny ponurak. Coś jak mini Batman tylko stroje macie inne. Prawda jest taka, że nie umiesz poświęcić nawet pięciu minut na zabawę. Ty już pewnie nawet nie wiesz co znaczy dobra zabawa.-powiedziałam dokładnie na niego patrząc.
-Dla twojej wiadomości UMIEM się bawić.-odpowiedział nabierając się na mój podstęp.
-Tja jasne. Udowodnij.-powiedziałam przekonywująco, akcentując każdą sylabę ostatniego słowa.
-Jak chcesz. Dziś dla przykładu idę z Małym do...-sam się zawahał niepewny tego co ma powiedzieć. Wzrok bruneta powędrował ze mnie na West'a, który wzruszył ramionami.
-Tajemnica.-powiedział Mały Flash, lekko zrezygnowany. Jasne jest, że żaden z nich nie wie gdzie mają się udać. Westchnęłam z rozbawieniem.
-Mały skocz po jakąś kartkę i coś do pisania. Ok?-nim zdążyłam usłyszeć odpowiedzieć na moje pytanie, Wally zniknął dosłownie na parę sekund po czym wręczył mi z uśmiechem jakiś notes i długopis.Bez większych namysłów napisałam adres jednej z knajp w Central City, w której kiedyś byłam, po czym dałam kartkę i resztę Małemu-Idźcie tam a obiecuje, że nie pożałujecie. Są tam najróżniejsze atrakcję, świetne jedzenie i napoje. Jeśli powiecie barmanowi, że przysłała was znajoma Kate będziecie mieli niezapomnianą noc. Słowo.-wytłumaczyłam z uśmiechem.
-Dzięki.- mruknął z wielkim uśmiechem na ustach sprinter, po czym schował kartkę do kieszeni.
-I jeszcze jedno. nagraj dla mnie KAŻDY ośmieszający szczegół, z którego będę mogła się nabijać.-powiedziałam zerkając na Nightwing'a, czym dałam do zrozumienia, że wszystkie nagrania mają być z nim związane.
-Jak ja się w to władowałem.-mruknął Coner bardziej do siebie niż do nich.
-Życzę miłej zabawy i radzę wyłączyć telefony przed wejściem do knajpy. I tak ich nie usłyszycie, a... Z resztą sami się dowiecie.-powiedziałam wychodząc, a w duchu śmiejąc się z tego w jakie bagno ich teraz wpakowałam. Już chwilę później byłam znów na jakimś dachu. Już nie pada. Nie wiem czy z tego powodu śmiać się czy płakać. Akurat teraz gdy nie muszę się nigdzie śpieszyć pogoda postanowiła się poprawić. Przeskoczyłam nad jakimś dachem. Może znajdę sobie coś do roboty. Ostatnio się udało. Mimowolnie uśmiechnęłam się na wspomnienie o tym jakże traaafnym tytule "Nowej Strażniczki Gotham". Tja. Ciekawe czy nazwaliby mnie tak samo gdyby wiedzieli ile razy zabijałam bez mrugnięcia okiem. Z rozmyślań wyrwał mnie głośny dźwięk wybuchu i syreny policyjne. Rozejrzałam się, aż wzrokiem natrafiłam na wielką chmarę siwego dymu. Przeskoczyłam między paroma dachami by mieć lepszy widok. Bez trudu odszukałam źródło tego całego zgiełku. Azyl Arkham. Oczywiście! Nie mogłoby być inaczej. Westchnęłam zeskakując i zatrzymując pierwszy lepszy pojazd jaki przejeżdżał. Na szczęście okazał się nim błękitny motor. Moja broszka. Bez większych zahamować zepchnęłam faceta i "pożyczyłam" dwukołowiec po czym odjechałam z piskiem opon. Jak coś to zdam się na popularne hasło "cel uświęca środki". Dojazd, który utrudniały korki, zajął mi jakieś piętnaście minut. Mimo to już po chwili zaparkowałam przy barykadzie ustawionej przez policję. Batmana jeszcze nie ma. Zamiast niego jest SWAT i parę wozów strażackich. No tak. Poza opanowaniem sytuacji trzeba, też ugasić pożar. Tyle, że im większy tłok tym łatwiej o błędy. Nie mówiąc już o tym, że to tylko okazja dla tych wariatów by wziąć jakiegoś mniej uważnego cywila jako zakładnika. W najlepszym wypadku.
-Jaka sytuacja?-spytałam jednego z funkcjonariuszy. Widziałam go już parę razy na komisariacie. John Smith. Początkujący, dobrze zapowiadający się glina.
-Więźniowie wydostali się z cel i przejęli budynek. Póki co udaje nam się utrzymać ich w środku, ale to tylko kwestia czasu nim przedrą się do miasta. Jest ich zbyt wielu. Poza tym puki co większość znajduję się w centralnej części, ale jeśli dostaną się do magazynu gdzie mają zabawki...-mówił dość szybko. Widać, że to jego pierwsza taka akcja.
-Łatwo nie będzie. -przerwałam mu, na co kiwnął mi głową wracając do obowiązków. To trochę dziwne, że od tak udzielił mi informacji. Czyżby to przez te wiadomości? Chyba w najbliższym czasie będę musiała sobie zepsuć opinię publiczną. To cholernie dziwne gdy uważają mnie za tą "dobrą". Westchnęłam przeskakując nad barykadą i po chwili dostając się do budynku. Szłam powoli i ostrożnie. Priorytet to dostać się do gabinetu naczelnika. Tam powinien być monitoring i plany budynku. Następnie zablokować magazyn i zmusić tych pomyleńców by znaleźli się w jednym pomieszczeniu, a potem będę już improwizować. Świetny plan prawda? Uśmiechnęłam się ironicznie. Przynajmniej będzie ciekawie. Weszłam to kanału wentylacyjnego. Lepiej nie kusić losu. Choć z drugiej strony nie zaszkodziłoby się trochę pobawić. Kiedy ostatnio komuś porządnie przywaliłam? To znaczy tak żeby pójść na całość. Tak by zabić. Bez ograniczeń, bez dzieciaków patrzących mi na ręce i bez Ligi, która wydaje rozkazy. Sama siebie nie poznaję. Jakim cudem się zgodziłam? No tak, Don. Palant. Z drugiej strony już od dawna się nie pojawiał. Chyba mi przeszło. Uśmiechnęłam się jeszcze szerzej, przyśpieszając. Bezsensowne myślenie w niczym mi nie pomoże. Po jakimś czasie w końcu dotarłam do jakiegoś gabinetu. Na szczęście jest pusty. Zeskoczyłam do środka z kanału i podeszłam do drzwi zamykając je od środka.Wole, żeby nikt mi nie przeszkodził. Gdy tylko podeszłam do biurka pierwsze co zrobiłam to sprawdzenie komputera. Rzeczywiście. Większość przestępców jest w dużej sali. To chyba stołówka. Niestety to tylko jakieś płotki. Większe szychy zaszyły się w laboratorium, jednak nigdzie nie widzę Jokera. Przynajmniej wiadomo, że nie ma swoich zabawek i na bank jest gdzieś na terenie placówki. Lepsze to niż nic. Teraz wystarczy włączyć systemy zabezpieczeń i zablokować każde wyjście. Iiiiii już. Obserwowałam jak na obrazie z monitoringu widać, że wszystkie okna i większość drzwi zostały zabezpieczone przez tytanową zaporę. Teraz czas na zabawę. Podniosłam wzrok na drzwi kiedy usłyszałam dźwięk ciągnięcia za klamkę, a następnie montowania przy zamku. No, no. Szybko wpadli na to gdzie szukać problemu. Wstałam biorąc krzesło tak jakby był to kij baseballowy, po czym stanęłam za drzwiami. W chwili, w której ktoś w końcu otworzył drzwi i chciał przejść przez próg zamachnęłam się. W ostatnim momencie mężczyzna złapał mebel unikając uderzenia.
-Co ty tu robisz?-Jak zwykle oschle i konkretnie. Batman nigdy się nie zmieni.
-To ja powinnam ciebie o to spytać. Byłam tu pierwsza więc ta misja jest moja.Idź ratować kotki, które utknęły na drzewach jak nie masz co robić.-odparłam bez zawahania. Nie zamierzam ani ustąpić, ani mu pomagać. To i tak wiele, że muszę znosić na co dzień Ligę Młodych Dzieciaków.Na moje słowa Bruce spojrzał na mnie krytycznym wzrokiem, co zupełnie zlekceważyłam.
-To zbyt niebezpieczna misja, bym pozwolił ci na samodzielne działanie.-powiedział obojętnie.
-To brzmiało jak obraza.-warknęłam z wzrokiem "Nie wiesz z kim zadzierasz".
-Przejrzałaś nagrania?-spytał zupełnie ignorując moją wypowiedź. Westchnęłam uspokajając się. Nie pozbędę się go, ale też nie pozwolę by mnie wykluczył.
-Tak. Większość jest w stołówce, ale są to same płotki. Tacy wariaci jak Trujący Bluszcz, Dwie Twarze, Strach na Wróble czy Freeze są w laboratorium. Z drugiej strony co za kretyn zbudował laboratorium w więzieniu dla psycholi? Rozumiem jakieś skromne skrzydło medyczne... Powinieneś się tym zająć.-powiedziałam, streszczając sytuację.
-A Joker?-to pytanie mnie nie zdziwiło. Joker i Batman są jak noc i dzień. Jeden nie istnieje bez drugiego. Są na siebie skazani, dopóki jeden drugiego nie zabiję. A że Batman nie przekracza tej granicy, to czarno to widzę.
-Nigdzie go nie ma. Przynajmniej kamery go nie widzą, dlatego zamknęłam cały zakład. Monitoring jest tak umieszczony, że nie ma sposobu by przemknąć się przez okno czy drzwi niezauważenie.-mówiąc to obserwowałam Mrocznego Rycerza, który myślami chyba jest daleko stąd.
-Nie mógł rozpłynąć się w powietrzu.-powiedział w końcu bardziej do siebie niż do mnie.-Puki co to nieważne. Lepiej będzie jeśli najpierw zajmiemy się laboratorium, a potem stołówką. -mówił stanowczym głosem nieznoszącym sprzeciwu, jednak na mnie nie zrobił żadnego wrażenia.
-Lub ty zajmiesz się stołówką, ja laboratorium, a potem znajdziemy Jokera. W ten sposób zaoszczędzimy czas. -odparłam kładąc dłoń na biodrze. Nie zamierzam ustąpić.
-To zbyt niebezpieczne byś poszła sama.-okej. Tym tekstem wykopałeś sobie grób gacek.
-Teraz to mnie obraziłeś. To nie jest misja. Nie masz prawa mi rozkazywać, a tym bardziej mówić mi co jest niebezpieczne, a co nie. Lepiej zacznij mnie doceniać, bo możesz się sparzyć. A tak przy okazji. Nie jesteś moim ojcem, więc nie musisz się martwić. Jestem dużą dziewczynką i dam radę. Więc teraz albo grzecznie pójdziesz do stołówki i skopiesz tyłki paru oprychom, albo zejdź mi z drogi, bo za siebie nie ręczę. -powiedziałam wymijając go i kierując się w stronę laboratorium. Muszę komuś przywalić, a ci kryminaliści mają pecha, że właśnie ich obrałam za cel. Gdy tylko dotarłam do odpowiednich drzwi zatrzymałam się i ostrożnie zerknęłam przez małe okienko. Wciąż tam są: Trujący Bluszcz, Freeze i Strach na Wróble stoją przy stole mieszając jakieś odczynniki, a Killer Crock, Pingwin i Dwie Twarze stoją na straży. To wręcz żałosne. Pokonam ich i to bez najmniejszego problemu. Wyjęłam z jednej z kieszonek paska wytrych i najciszej jak się dało otworzyłam drzwi. Już miałam wejść gdy przypomniało mi się jedno. Batman tu jest. To, że mnie nie obserwuje nie znaczy, że nie dostanę raportu wytykającego wszystkie moje błędy. Co w jego wypadku nie byłoby niczym zaskakującym. I choć pewnie tak czy siak wyrzucę kartkę nawet nie czytając jakie błędy mi się zdarzyły, to nie chce dawać mu okazji do pouczania mnie. Trzeba to jakoś rozplanować. Najpierw załatwię Crock'a. Ten przerośnięty jaszczur może sprawiać problemy. Reszta jest przeciętna. Westchnęłam. Trzeba go najpierw wywabić z kryjówki. Bez większych przemyśleń zapukałam do drzwi. Oczywiście to Killer'a wysłali by sprawdził o co chodzi. W ostatniej chwili podskoczyłam przytrzymując się jakiegoś kabla, który wystawał z sufitu. Trzeba zwrócić gackowi uwagę by dopilnował aby zrobili tu remont. Gdy tylko Crock wyszedł i znalazł się w odpowiednim miejscu zeskoczyłam, lądując na jego barkach. Nim się zorientował doczepiłam mu w okolicy łopatek parę eksplodujących notek, po czym zeskoczyłam.
-Kabum.-mruknęłam do siebie kiedy notki wybuchnęły posyłając jaszczura na ścianę. Nie dając mu okazji na atak rzuciłam w jego kierunku kulkę z gazem usypiającym, który zadziałał prawie, że od razu usypiając bestię. Odwróciłam się i wbiegłam do pomieszczenia, przy okazji powalając Pingwina mocnym kopnięciem w głowę, które go ogłuszyło. Dwie Twarze również dał się łatwo pokonać. Wystarczyło parę uderzeń by padł. Moim kolejnym celem stał się Strach na Wróble. Nigdy nie lubiłam tej jego maski. Wyprowadziłam pierwszy cios, którego ledwo uniknął. Potem drugi i trzeci. Przy czwartym omal nie dostałam zamrażającym pociskiem. W ostatniej chwili się uchyliłam, po czym odskoczyłam od Stracha. Spojrzałam na Mr. Freeze'a, który w dłoniach trzymał tą swoją pukawkę. Skąd on ją do jasnej cholery wytrzasnął?! Przecież żaden więzień nie dostał się do magazynu z bronią. Nim zdążyłam się bardziej zamyślić, zostałam zmuszona do kolejnych uników. Okej. Tak to ja nie wygram. Bez zastanowienia ruszyłam na wroga. Freeze niejednokrotnie strzelił w moim kierunku, lecz nim pocisk dotarł ja byłam już w zupełnie innym miejscu. Przydałoby mu się parę lekcji celowania. W parę chwil dobiegłam do niego i nim zdążył ponownie strzelić wytrąciłam mu broń i walnęłam z taką siłą, że upadł. Nie tracąc czasu wzięłam jego spluwę i sama w niego strzeliłam. W końcu to tylko zamrożenie. Mimo, że ten pistolet waży chyba z tonę, zamroziłam również Trujący Bluszcz, która próbowała zwiać, oraz resztę. Lepiej, żeby mi tu któryś się nie obudził. Odłożyłam broń i rozglądnęłam się po sali. Poza przestępcami w lodzie wszystko wygląda dość normalnie. Podeszłam do stołu przy którym jeszcze tak niedawno moi "przeciwnicy" pracowali. Kilka probówek i jakieś cuchnące mazie. Jedynie jedna się wyróżniała. Jaskrawo żółta probówka włożona do metalowego pistoletu zakończonego igłą od strzykawki. Podniosłam go. Nie mam czasu by sprawdzać co to jest. Schowałam "pistolet" do tylnej kieszeni pasa. Potem to sprawdzę. Na wszelki wypadek wzięłam spluwę Freeze'a i , ignorując ciężar, pobiegłam do stołówki.Weszłam unikając walnięcia krzesłem, które ktoś rzucił. Jak myślałam gacek jeszcze nie skończył. Nie dziwię się. Przy takiej liczebności, byłoby cudem gdyby od tak się z nimi uporał. No może gdybym ja to robiła byłoby po robocie, ale nie będę się czepiać.
-Padnij!-krzyknęłam do Batman. Mroczny Rycerz od razu to zrobił powalając przy okazji jednego z przeciwników. Ja w tym czasie strzeliłam w gościa, który chciał strzelić w plecy Wayne'a.
-Niezły strzał.-skomentował gdy byliśmy w dość małej odległości.
-Po prostu jestem utalentowana.-odpowiedziałam strzelając do kolejnych typów. Jak na złość broń się zacięła. A szkoda. Przy takiej liczebności jest przydatna. Rzuciłam ją na podłogę, mając wrażenie jakbym upuściła tonowy głaz. Czas na tradycyjne środki. Wyjęłam kunai i rzuciłam nimi w jakiś wariatów przyszpilając ich do ściany. Następnie skoczyłam unikając podcięcia i jednocześnie kopiąc w głowę najbliższego bandytę. Nie miałam nawet czasu na odpoczynek zmuszona do kolejnych ataków i obrony. Trzeba to szybko skończyć. Rozejrzałam się po sali, jednak mało co tu nadaje się do ataku na większą skalę. Przynajmniej mogę śmiało stwierdzić, że liczebność wariatów maleje. Cofnęłam się o krok, kiedy kolejny idiota spróbował zamachnąć się na mnie z nożem. Czy oni nie zrozumieli, że to na nic? Złapałam go za nadgarstek, w którym trzymał nóż, po czym bez problemu złamałam mu rękę i walnęłam w nos z łokcia. Zaczynają działaś mi na nerwy. Kolejnemu skręciłam kostkę, gdy spróbował mnie kopnąć, po czym popchnęłam go na innego gościa, a ci zaczęli się bić. Jak tak pójdzie dalej wykończą się sami. Sięgnęłam do kieszeni, by ocenić jaki jest stan broni. Okej wystarczy mi kunai, ale jeśli chce potem jeszcze dopaść Jokera, muszę to jak najszybciej zakończyć. Czas na test generalny, mojej nowej zabawki. Wyjęłam z kieszeni paska mały metalowy kij, długości długopisu. Lekki, srebrnej barwy z trzema guzikami. Od góry:zielony, czerwony i niebieski. Gdy kliknęłam pierwszy kij wydłużył się na jakieś kilkadziesiąt centymetrów, a u góry pojawiła się cienka biała szczelina.
-Schyl się!-krzyknęłam do Batmana kucając i podnosząc kij nad siebie po czym kliknęłam niebieski guzik, przy okazji zamykając oczy. Spod przymrużonych powiek dostrzegłam jasny blask, który minął po paru sekundach. Wstałam rozglądając się. Wszyscy psychopacie leżą sparaliżowani na ziemi, a Batman patrzy na mnie z pytającym wzrokiem. Gdy poczułam delikatne porażenie prądem w dłoni upuściłam urządzenie, które zaczęło najpierw dymić, a potem się zapaliło. I to NIE z mojej winy. Co jest dziwne, bo zazwyczaj jak coś się pali to ja jestem źródłem ognia. Odpędziłam od siebie te myśli starając się ugasić mini pożar. Po chwili się udało, jednak z mojej zabawki zostały jedynie szczątki, których nawet nie chce mi się zbierać.
-Co to było?-spytał Mroczny Rycerz na co westchnęłam.
-Pożyczyłam to z Star Labs. Czasem pozwalają mi testować zabawki. To na przykład był dość mocny paralizator, ale jak widać jest jedynie jednorazowego użytku.Wysyła wiązkę energii, która paraliżuje nerwy na parę godzin, więc z tymi tu mamy spokój. Policja potem ich zbierze do klatek. -odpowiedziałam prosto i najkrócej jak się da.-Teraz trzeba znaleźć Jokera. Najpewniej jest gdzieś gdzie nie ma kamer...-dopowiedziałam na głos, bardziej do siebie niż do niego.
-Piwnica.-na to słowo, spojrzałam na Batmana oczekując wyjaśnień.-Tylko tam jeszcze nie zainstalowali monitoringu. Poza tym... Z resztą nie ważne. Musimy się pośpieszyć.-powiedział odwracając się i idąc w kierunku wyjścia, a następnie wzdłuż korytarza. Podbiegłam do niego wyrównując krok. Wiele to mi nie wyjaśnił, jednak nie zamierzam niczego wyciągać. I tak za chwilę się dowiem o co chodzi.
-A więc Low cię odwiedziła?-spytałam po dłuższej chwili, która zaczęła mi przeszkadzać. Będąc z nim ciśnie mi się na usta pytanie, które już dawno powinnam zadać. Tylko jeszcze nie wiem czy chce poznać na nie odpowiedź. Tak czy siak, wolę przypadkiem nie palnąć nic głupiego. Co do Low, to jasne jest dla mnie, że musiała go odwiedzić. Przynajmniej tak podpowiada mi intuicja, a ona rzadko kiedy się myli.
-To nie twoja sprawa.-odpowiedział obojętnie, jednak już na pierwszy rzut oka widać, że Lowenila była u niego. Czyli jednak miałam rację. Uśmiechnęłam się. Nie mogę nie wykorzystać tej okazji.
-O czym gadaliście?-kolejne pytanie, na które lekko drgnął, jakbym poruszyła temat tabu.
-Skup się na misji.-powiedział jedynie przyśpieszając krok. O czym oni gadali, że aż tak się zmieszał?
-Oj nie wstydź się. Kłótnie z byłą dziewczyną, to nic niezwykłego. Musisz się komuś wygadać, a tylko ja tu jestem. Obiecuje się nie czepiać. Bo co z tego, że Low mogłaby być twoją córką?-powiedziałam z ironicznym uśmiechem. Batman jednak nie załapał komizmu tej sytuacji i gwałtownie stanął gdy usłyszał ostatnie słowo, patrząc na mnie jakbym zamordował stadko maleńkich szczeniaków.
-Nie mam teraz czasu, na docinki, więc albo skupisz się na zadaniu, albo wracaj do domu.-powiedział stanowczo jak nigdy. Czyżbym trafiła w czuły punkt?
-Nie rozkazuj mi. Mogę robić co chce. Miło jednak widzieć jak się denerwujesz. Aż szkoda, że nie wiem co tak cię trapi. Z chęcią wykorzystałabym to przeciw tobie.-mówiłam z złowieszczym uśmiechem. Gdy skończyłam odwróciłam się na pięcie i skręciłam na schody prowadzące do piwnicy. Gacek został w tyle. Pewnie nie spodziewał się takiej odpowiedzi. Jednak jeśli chodzi o mnie, to nie pozwolę, by ktokolwiek myślał, że może mi rozkazywać. Zwłaszcza on. Nie jestem Dick'iem, który lata obok niego jak wierny pies czekający na polecenia od pana. Potrząsnęłam głową skupiając się na misji. Szybkim krokiem zeszłam po schodach, na najniższy poziom. Od piwnicy dzielą mnie jedynie drzwi, które na szczęście są otwarte. Weszłam cicho do środka i stanęłam przy balustradzie, zaczynając rozumieć o co chodziło Batmanowi. Poniżej jest wielkie pomieszczenie na kształt hali, w którym znajduje się kilka wielkich kadzi z jakimiś podejrzanie wyglądającymi płynami oraz jakieś maszyny, których nie mogę rozpoznać. Nad nimi są wąskie, metalowe mostki z starymi balustradami. Od nich w trzech miejscach wydobywały się schody prowadzące do stalowych płyt biegnących wzdłuż ścian. Natomiast z sufitu zwisa kilkanaście grubych łańcuchów, w tym parę zakończonych hakami. Dopiero teraz zauważyłam Jokera stojącego nad jakąś kadzią, do której wlewał wiadro z jakimś zgniłozielonym specyfikiem. Nie wygląda to za dobrze. Już chciałam wyjść gdy ktoś złapał mnie za ramię. Spojrzałam z pytaniem w oczach na Batmana, który wskazał palcem jakiś punkt. Zerknęłam w tamtym kierunku, natrafiając wzrokiem na Harley, która majstrowała coś przy jakimś panelu, który chyba kieruje całym tym sprzętem.
-Biorę Jokera, a ty zajmij się jego psycho-fanką.-szepnęłam najciszej jak się dało do Batmana.
-To ty zajmiesz się Harley. Joker jest niebezpieczny.-odpowiedział, na co ja prychnęłam. Nie no, on to się niczego nie nauczy. Nie myśląc stanęłam na balustradzie zwracając na siebie uwagę przestępców.
-Niczego się nie nauczyliście? Ile razy mam wam jeszcze dokopać, byście zrozumieli, że nie macie szans?-powiedziałam z kpiną i satysfakcją w głosie.
-No, no. Patrzcie któż to nas odwiedził.-po tych sarkastycznych słowach Joker zaczął się śmiać w ten swój psychopatyczny sposób.
-Oj Panie J. Jak widać będzie na kim wypróbować Pana nowy specyfik.-dopowiedziała zupełnie zafascynowanym głosem Harley. Przewróciłam oczami. Jak można aż tak się od kogoś uzależnić? I pomyśleć, że ta psychopatka kiedyś była psychoterapeutką Jokera.
-Nie wiecie nawet z jaką radością wpakuje was do waszych cel.-powiedziałam zeskakując na jeden z metalowych mostków, przez co stanęłam na przeciwko Jokera, który na mój ruch bez zawahania wrzucił kolejne wiaderko z mazią do kadzi.
-Przyjęcie czas zacząć.-mówiąc to Joker wyjął z kieszeni marynarki parę kulek, które rzucił w moim kierunku. Zaczęłam odskakiwać unikając małych wybuchów, które powodowały jego zabawki. Przynajmniej będzie ciekawie. Już chciałam biec na wroga, gdy tuż przede mną pojawił się Batman. Do jasnej cholery! Czy on nie rozumie, że NIE zamierzam wykonywać jego poleceń i że to JA zajmę się Jokerem?!
-Trzymaj się z tyłu.-powiedział do mnie Bruce, czym tylko bardziej mnie zdenerwował.
-Nie jestem Nightwing'iem byś mi rozkazywał.-mówiąc to skoczyłam i odbijając się dłońmi od jego ramion wylądowałam przed Mrocznym Rycerzem. Bez większych ceregieli wyjęłam dwa kunai i zaczęłam biec na Jokera. Gdy tylko byłam w dostatecznej odległości skoczyłam i rzuciłam ostrzami w przeciwnika. Jednym trafiłam go w lewe ramię, a drugim w prawe udo. Kiedy wylądowałam, bez cienia zawahania kopnęłam wariata z półobrotu z taką siłą, że ten przeleciał przez barierkę. Pech chciał, że Harley dzięki panelowi sterującemu pokierowała tak łańcuchami, które są uczepione sufitu, że jeden go złapał hakiem za marynarkę i w miarę ostrożnie postawił na ziemi. Joker zerknął na mnie z uśmiechem wyjmując ostrza z ran i je gdzieś odrzucając. Spojrzałam z wyrzutem na Batmana. Gdyby zrobił tak jak kazałam i zajął się tą przeklętą wariatką, nie byłoby teraz problemu, a Joker leżałby przede mną z połamanymi żebrami. Mroczny Rycerz nic sobie nie robiąc z mojego złowrogiego spojrzenia, podszedł do mnie, za pewne aby udzielić pouczenia, lecz nim zdążył to zrobić powierzchnia pod nami zapadła się i w ostatniej chwili złapałam się barierki. Bruce, który nie miał tyle szczęścia, chwilę przed wpadnięciem do kadzi wyjął z kieszeni jakiś gadżet z harpunem, za pomocą którego udało mu się odskoczyć na inny mostek. Spojrzałam w dół na zgniło-żółtą, bulgoczącą ciecz z chemikaliami będącymi w kadzi. Westchnęłam. Serio, to ma być dla mnie jakieś zagrożenie? Lekko się rozbujałam po czym puściłam się poręczy w zgrabny i pełen gracji sposób lodując na ziemi obok garu z substancją.
-Hej! To nie fair!-powiedział Joker, jakby jego uczynki był zupełnie uzasadnione, a to, że się nie upiekłam było największą zbrodnią świata.
-Niech się pan nie martwi, Panie J.-powiedziała Harley ciągnąć za jakąś wajchę. Spojrzałam na kadź przede mną, którą niebezpiecznie się przechyliła. Postawiłam krok do tyłu, lecz nim zdążyłam jakkolwiek inaczej zareagować chemikalia zaczęły się wylewać prosto na mnie. Batman krzyknął coś w stylu "Uważaj" za co zwyzywałam go w myślach. Jak ja niby mam do jasnej cholery uważać?! Co niby? Nagle znajdę jakąś super odporną parasolkę otworzę ją i po kłopocie? Albo kiwnę palcem i ciecz się rozstąpi?! Chwilunia. Przecież mogę to zrobić. Spojrzałam do góry widząc wielką taflę zgniło-żółtej cieczy. W ostatniej chwili podniosłam ręce i skupiłam się na wodzie. Poczułam delikatne mrowienie w palcach, a chemikalia zaczęły rozpryskiwać się dookoła mnie jakby nade mną była niewidzialna bariera. Już po chwili wszystko się wylało, a ja wyszłam z tego bez szwanku. Nie pamiętam kiedy ostatnio aż tak cieszyłam się z moich mocy władania nad żywiołami. Zerknęłam na Batmana, który nawet nie ukrywał zdziwienia. Tja. Czeka mnie pogadanka, na którą muszę wykombinować jakieś wytłumaczenie. Może omamy wzrokowe spowodowane oparami, które wdychał? Wątpię by w to uwierzył.
-Widzę, że ktoś tu ma ukryte talenty.-powiedział Joker po czym zaczął się psychopatycznie śmiać.
-Zaraz zetrę ci ten cholerny uśmieszek.-warknęłam starając się całą frustrację dzisiejszego dnia przelać na złość do Jokera. Mężczyzna nic sobie z tego nie robiąc brutalnie popchnął Harley, tak że upadła i zajął jej miejsce przy panelu kontrolnym. Kobieta natomiast zupełnie to ignorując wstała z podłogi i biorąc swój młot zaczęła biec w kierunku Batmana. Znowu pytam: Jakim cudem oni odzyskali broń nie dostając się do magazynu gdzie ponoć miała leżeć?! Batman i Harley zaczęli walczyć a ja skupiłam się na Jokerze, który zaczął w swym obłędzie naciskać w przypadkowej kolejności jakieś guziki i pociągać za wajchy panelu. Te działania sprawiły, że jego wariactwo udzieliło się otoczeniu. Wszystkie maszyny zaczęły pracę, haki przemieszczały się wedle swoich możliwości, a substancję w kadziach zaczęły wrzeć sprawiając, że w hali pomału zaczęło robić się duszno. Do tego nie trzeba było długo czekać by z głośników wydobył się komunikat "Przeciążenie systemu".Westchnęłam i zaczęłam biec w kierunku faceta by go powstrzymać nim na robi jeszcze większych szkód. Gdy byłam już w połowie drogi niektóre z urządzeń zaczęły się rozpadać i upadać pod moje nogi. Mimo to zgrabnie je omijałam. Już po chwili byłam przy Jokerze. Wciąż nie rozumiem czemu Batman ma z nim tyle problemów. Gdy wariat wyjął nóż chwyciłam go za nadgarstek skręcając go, a następnie z łokcia walnęłam mężczyznę w brzuch. Potem kopniak i Joker poleciał na ścianę z wystarczając siłą by stracić przytomność. Podeszłam do panelu starając się jako tako rozpoznać w tym co się dzieję i jakoś temu zaradzić. Z danych wynika, że jeżeli szybko czegoś nie zrobię zbiorniki osiągną temperaturę krytyczną, a potem nie chce nawet wiedzieć co się stanie. Zaczęłam po kolei wyłączać urządzenie klikając przypadkowe przyciski i mając nadzieję, że bardziej nie narozrabiam. Kątem oka spojrzałam na Batmana. Wygrywał z Harley. Najpierw wytrącił jej młot, a potem podciął. Gdy jednak miał już zadać kolejny cios dziewczyna zrobiła błagalną minę, a Bruce się zawahał. Harley nie czekając wykorzystała moment i wyjęła paralizator przez który Mroczny Rycerz stracił przytomność. Już chciałam tam iść gdy poczułam pulsujący ból w plecach w okolicy żeber. Odruchowo odskoczyłam odwracając się. Od razu dostrzegłam Jokera trzymającego w dłoni zakrwawiony nóż. Ten typ miał czelność mnie dźgnąć! Skrzywiłam się z wściekłości. Miarka się przebrała.
-Czas wyrównać rachunki-powiedział Joker przyszykowując się do kolejnego ataku.
-I tu się zgodzę.- zwłaszcza, że już od dawna chce cię stłuc na kwaśne jabłko. Nie wyjmując broni zaczęłam biec na Jokera. Tym razem mam ochotę na zabawę. Mężczyzna najpierw jedynie pchnął nóż do przodu chcąc zapewne wbić go prosto w moje serce, lecz bez problemu się uchyliłam uderzają go w brzuch. Nie dając przeciwnikowi czasu na wytchnienie kopnęłam go w twarz, co go lekko otępiło i to do tego stopnia, że upuścił swoją broń. Mimo to Joker ma w siebie tyle wiary, że bez zahamowań zaczął na mnie biec. Też mi coś. Uniknęłam jego sierpowego łapiąc za łokieć, a następnie łamiąc mu rękę. Kolejnym walnięciem złamałam mu noc, a następnym podcięłam. I już teraz mogłabym sobie odpuścić i pobiec sprawdzić czy z Batmanem wszystko okej. Zamiast tego rzuciłam się na Jokera i zaczęłam go okładać pięściami. Dobrze wiem, że Harley jest za daleko by tu dobiec, nawet jeśli to zauważyła. Bez opamiętania waliłam Jokera gdzie popadnie. Po twarzy po żebrach, klatce piersiowej.Bez powodu. Choć nie. Mam powód i to nie jeden. Joker obrywa teraz za wszystkie ofiary, które zabił, za wszystkie osoby, które przez niego cierpią, za to, że Batman nie potrafił go wykończyć, za to, że mimo uderzeń jakie już dostał wciąż się uśmiecha i patrzy na mnie swym obłędnym, pustym wzrokiem. Już po chwili na twarzy Jokera pojawiło się kilka fioletowych sińców, które kontrastują z jego białą twarzą, a z ust psychopaty zaczęła płynąć krew. Podniosłam pięść by znów mu przywalić. Tym razem trzymając w zaciśniętej dłoni jego własny nóż, który akurat leżał obok.
-Czas wyrównać rachunki i to raz na zawsze.-powiedziałam chcąc zadać ostateczny cios, lecz w ostatniej chwili ktoś złapał mój nadgarstek. Ostrze zatrzymało się milimetr od szyi Jokera, który wciąż się uśmiechał lecz teraz w jego oczach dostrzegłam kpinę, ulgę i niedosyt, a może nawet zawód.
-Już wystarczy.-usłyszałam tuż za sobą. Westchnęłam rozluźniając się i schodząc z Pana J., który stracił przytomność. Spojrzałam na Mrocznego Rycerza, który zabrał mi nóż i przykucnął obok psychopaty oceniając jego stan.-Co to miało znaczyć?-warknął w końcu wściekły podchodząc do mnie. Tym razem w jego głosie wyczułam coś, przez co intuicyjnie zrobiłam krok do tyłu.Nie zamierzam się jednak tłumaczyć.
-Panie J.!-krzyknęła Harley podbiegając z płaczem do ukochanego i klękając obok niego. Jak można pozwolić mu żyć? Powoli zaczynam żałować, że zniesiona karę śmierci.
***********Jakiś czas później***********
Stojąc niedaleko Azylu Arkham obserwowałam jak policja kończy robotę i wszyscy powoli się rozjeżdżają. Po tym jak Batman powstrzymał mnie od zabicia Jokera policja dostała się do budynku i wszyscy psychopaci trafili do cel. No może poza małymi wyjątkami, które przeze mnie musiały trafić na ostry dyżur. Raz czy dwa na stołówce mnie poniosło, no i jeszcze Joker. Serio. Gdyby to ode mnie zależało już byłabym w domu, jednak Batman kazał mi zostać i czekać aż on skończy gadać z komisarzem. W końcu zauważyłam jego sylwetkę i wiem, że nic dobrego to nie zapowiada.
-Możesz w końcu powiedzieć co ci strzeliło do głowy?-powiedział stanowczo gdy stanął na przeciw mnie.
-Joker to psychopata, który nie zasługuje na życie. I tak w końcu ucieknie z Arkham, a zanim ty go złapiesz znów zginą niewinne osoby. Tak jest zawsze, a ty za bardzo się boisz by raz na zawsze to zakończyć, więc musiałam to zrobić za ciebie. Choć i tym razem postanowiłeś zadziałać.-powiedziałam zupełnie obojętnie, odważnie patrząc mu w oczy, a raczej w maskę.
-I to ci pozwala go zabić? Gdybyś to zrobiła stałabyś się taka sama jak on.-omal nie krzyknęłam na te słowa. Zamiast tego przewróciłam oczami.
-Taka jak on? Nie przesadzasz? Wątpię bym zdążyła oszaleć do jego stopnia.-odpowiedziałam z lekkim uśmiechem na ustach.
-Nie oto chodzi.-odparł znów nie kapując, że próbuje jakoś zmienić temat. No dobra. Jak chce wiedzieć to niech mu będzie.
-A no tak. Chodzi ci o to, że jak raz zabiję to nigdy nie skończę? No cóż. Dla mnie i tak za późno.-na te słowa Batman lekko drgnął i przez chwilę mnie obserwował, jakby starał się zrozumieć sens moich słów.
-A to co zrobiłaś wcześniej z tymi chemikaliami? Mówiłaś, że nie masz mocy.-powiedział zmieniając temat. Czyżby nie mógł dopuścić wiadomości, że wpuścił do drużyny młodych bohaterów morderczynie?
-No cóż. Czasem zdarza mi się kłamać. -odpowiedziałam wzruszając ramionami.
-Może więc teraz powiesz co to dokładnie było i jakie jeszcze masz moce?!-ups. Batman chyba się wściekł.Może czas zagrać w otwarte karty?
-Potrafię władać nad wszystkimi żywiołami. No wiesz. Woda, ogień, powietrze i ziemia. Zdziwiony? Niepotrzebnie. Słowo. Nie zamierzam z nich korzystać. Dziś był wyjątek. Kolejny będzie jeśli ośmielisz się powiedzieć KOMUKOLWIEK z ligi czy ekipy o moich zdolnościach. Tyle, że w takiej sytuacji... No cóż, przysięgam, że nikt poza mną nie wyjdzie z tego żywy.-odpowiedziałam odwracając się i wsiadając na motor. Nic tak nie wzmacnia dramatycznego wyjścia jak groźba sklejona na poczekaniu. Tja. Chyba leciuteńko przesadziłam.
*****Narrator trzecioosobowy*****
Dwie osoby stały z boku przypatrując się rozegranej scenie. Od początku śledziły współpracę tych dwojga obawiając się właśnie tego zakończenia. Nie da się jednak zaprzeczyć. Sayuri właśnie zagroziła Batmanowi i odeszła rozpoczynając ciąg wydarzeń, którego nie da się już zatrzymać.
-Może jednak da się coś jeszcze zrobić?-spytał mężczyzna o czarnych włosach i tego samego koloru oczach, które teraz obserwowały kobietę, która stała obok niego ubrana w długi płaszcz z kapturem, który zasłaniał jej twarz.
-Już próbowałam. Ostrzegłam go. Teraz wszystko zależy od nich i reszty.-odpowiedziała kobieta melodyjnym, jednak poważnym głosem zdejmując kaptur. Teraz mężczyzna mógł się dokładniej przyjrzeć jej długim fioletowym włosom i tego samego koloru oczom, w których krył się lekki niepokój.
-Zamierzasz coś z tym zrobić?-spytał obawiając się, że kobieta straciła już całkowicie nadzieję na ten wymiar, a to nie oznaczałoby nic dobrego. Fioletowowłosa westchnęłam ciężko.
-Może jeszcze dadzą sobie radę?-spytała samą siebie, jakby nie była pewna swych słów- W tym wypadku wszystko możliwe. Dopóki sprawy nie zajdą za daleko pozwolę im działać. Może coś jeszcze z tego wyjdzie. -dopowiedziała.
-Może tak. Coś czuję, że tym razem dobrze wybrałaś. Ten eksperyment w końcu może się udać Low.-powiedział mężczyzna z lekkim uśmiechem.
-Tak. Może tym razem... Mniejsza z tym. Muszę już iść, mam inne sprawy na głowię, które muszę naprawić.-powiedziała Lowenila ruchem dłoni otwierając jasnofioletowy portal. Już miała wejść jednak w ostatniej chwili zatrzymała się.-Pilnuj jej Don.-po tych słowach weszła do portalu po chwili znikając razem z nim. Mężczyzna uśmiechnął się ironicznie po czym spojrzał na gwieździste niebo.
-Teraz wszystko się skomplikuje.-mruknął niknąc w ciemnościach...
Skończone!
(Tak. Wiem, że beznadziejne, ale nie moja wina, jestem po prostu kiepska w opisach)
Wszystkie błędy i nieprawidłowości są winą kochanej Winelli Krens(lub Lowenili-nie wiem jak wolisz bym cię nazywała, może jakaś podpowiedź?), przez którą musiałam się pośpieszyć.
Dobra a tak na poważnie to przepraszam(ZNOWU) za błędy i długi czas oczekiwania. Z powodu końca roku miałam sporo roboty i NAPRAWDĘ rzadko kiedy miałam okazję usiąść i coś napisać.
Tak więc postaram się zrehabilitować(ile razy już to pisałam?).
Jeśli pojawią się jakieś błędy piszcie w komentarzach a postaram się je niezwłocznie poprawić.
P.S.
Chce wyjaśnić jedną kwestie. Odnośnie sprawę brutalnego pobicia Jokera przez Sayuri. Początkowo nie miałam tego w planach, jednak sprowokowała mnie do tego Winella.
A masz! Ty katujesz mi Jasona, ja ci skatuje Jokera, a jak nie odpuścisz to i za Starfire się wezmę i zobaczymy kto dłużej wytrzyma. Zadowolona?
Nie no. A tak na poważnie to to powyżej to szczera prawda.
Powiedzmy, że to moje zabezpieczenie przed dalszy nękaniem Todd'a.
O a tu poniżej filmik, który wkradł się do mojego serca:
O a tu poniżej filmik, który wkradł się do mojego serca:
Do następnego!
AAAAAAAAAA! WRESZCIE! WRESZCIE!
OdpowiedzUsuńTeraz nie ma czasu na obszerny komentarz, jutro poniedziałek, rozumiesz, ale muszę ustosunkować się (level up trudne słowa) do najważniejszych rzeczy:
Mów mi Winella xD
1. Chlip, chlip... chciałaś poderżnąć gardło Jokerowi, nawet ja tak szalona nie jestem xD
Dooobra, wygrałaś... Jason się pozbiera ;-;
#PrzegranaZKretesem
2. Nawet nie wiesz, jak się cieszę, że znów poruszasz temat Low! To tak miała ci pomóc moja postać, tak?
Rozmowa z nietoperkiem - cudna
To, co się wydarzyło przy narratorze 3-cio osobowym...
OOOOH!!
Dan? Podziwiam.
No, zobaczymy, czy wymiar Sayuri jest do odratowania ^^
Szykuje się wypracowanie o opowiadaniu na godzinę pisania, więc jutro spodziewaj się nowego komentarza...
Do zobaczenia!
//BOOOOSZEEEE, JOKUSIU, URATUJĘ CIĘ OD TEJ ZŁEJ PANI, OBIECUJĘ!!//
WSADZAM NA PÓŁ, bo przekroczyłam ilość znaków...
OdpowiedzUsuńOki, a więc ochłonęłam już i mogę treściwie wszystko skomplementować...
1. Tak. Jak do tego doszło. JAK? Sayuri śpieszy się na ćwiczenia... świat stanął na głowie. Damn.
A może to przez ostatnie wydarzenia? No, na tych zajęciach, dzieje się coraz więcej ciekawych rzeczy xD.
2. Męski wypad. Klub w klimat Mari, huh? Czyli co... lokal na poziomie, ma się rozumieć. Wally budzi się z jakąś obcą dziewczyną w łóżku, nie pamiętając poprzedniej nocy, Superboy leży gdzieś na lampie z wielkim sińcem pod okiem, a Dick...
Budzi się w książkach...
Tak, to cały on. xD
3.Zły dzień Graysona? Czy znowu z powodu Low...? TAK. Jedyna, najlepsza i niepodważalna odpowiedź! TO WSZYYYSTKO JAK LECI - przeze mnie.
4.Ale... nie no... Richard dający się wrobić jak małe dziecko?
-Zrobisz to?
-Nie.
-Czyli nie umiesz?
-Umiem!
-Nie umiesz!
-Właśnie, ze umiem!
-To udowodnij!
-Dobra, niech ci będzie!
.
.
.
.
AHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAAAAAAAAAAAAAAAAA...
5. UWAGA W DZIESIĄTKĘ! Dick, to nie Dick. To mini-mini Batman. Od zawsze, przynajmniej w wersji Young Justice! Może nawet to było jednym z powodów rzucenia go przez Low... ?
//I tu pytanie dla Ciebie. To kto był pierwszy, ,,to mentor podwędził dziewczynę uczniowi, czy uczeń poderwał dziewczynę mentora''?//
Czekam na odpowiedź!
6. JA CHCĘ ZOBACZYĆ TE OŚMIESZAJĄCE SZCZEGÓŁY! Upij ich, błagam, obudzą się z zapełnioną fotkami pamięcią!
7. KABOOM! Magiczne spotkanie, gacek i Sayuri!
//Z kolejnej strony, trochę szkoda, ze nie przygwoździłaś mu krzesłem...//
Batman jest, był i będzie nazbyt opiekuńczy. Trzeba jednak przyznać, ze kwestia Jokera budzi w nim matczyno-nietoperzowe instynkty. Z kolei, ja również mam hopla na punkcie Jokusia \(^o^)/ i jeśli teoretycznie Bruce o tym wiedział...
Zresztą wnioski zostawiam Tobie, nie moja działka.
+ Skoro stałam się częścią opowiadania, idąc własną logiką - mogę w nie ingerować. Ale również idąc własną logiką, jestem tu i tak sobą, więc zostaje neutralnaaaa...
mózg mi się gotuje
Twoja broszka!
8. Jatka przepiękna! Teraz wchodzę na część literacką - Wszystko było jasne, wiedziałam w kogo uderzasz najpierw, kogo maltretujesz potem i tak dalej... naprawdę ślicznie!
Usuń9.Oj nie wstydź się. Kłótnie z byłą dziewczyną, to nic niezwykłego. Musisz się komuś wygadać, a tylko ja tu jestem. Obiecuje się nie czepiać. Bo co z tego, że Low mogłaby być twoją córką? -jebnęło mi kilko bananów na ustach!
Temat drażliwy dla bacia? Uwielbiam momenty, w których wypominasz mu mój wiek! Jego reakcje, mrrrrr...
Ale Dickowi też możesz nawrzucać. Skoro postać długowieczna, teoretycznie umawiał się z dziesięć razy starszą od siebie dziewczyną.
Na marginesie. Wersja Young Justice ma na szczęście to do siebie, ze jest anty-Nolanową wersją - Gdzie TAM Bruce był arcyplayboy'em...
//////////////////////////Dick i Wayne mają do nas OBU słabość, po minie od razu widać xD///////////////////////
10. Wszędzie kadzie, bulgoczące, lepkie mazie i kolorowe opary. Od razu przypomina się piękny dzień, w którym Joker stał się z Jack'a przebranego za Red Hooda, właśnie Jokerem.
Bezimienna postać, dum, dum, dum, duuuuum.
11. Harley w style Batman 1992... Podoba mi się :)
12.HA! Tu cię mam! Czyli, że nie tylko ogień? WSZYSTKO?!
Trochę mąci wizerunek postaci, mówisz, ze mocy nie bezie używać? Pożyjemy, zobaczymy! Jest nieźle :D
13.Skatowałaś mi Jokera... *pociąga nosem*.
To... chyba wszystko xD
(GODZINA PISANIA CHOLERNEGO KOMENTARZA MIJA... TERAZ!0
A co myślisz, żeby Mari odwiedziła rezydencję Wayne'a? Wiem, że Grayson ma w Young Justice Inwazja własną pracownie w Bludhaven, ale nie trzeba przecież tego aż tak brać do akcji, prawda?
Takie moje marzenie...
Wyobrażam sobie zadbany pokój Dicka, mimo wszystko przepełniony sprzętami najnowszej technologi, rozebranych do połowy i jeszcze lepiej podrasowanych. Posłane łóżko, wielkie i przejrzyste okno balkonowe, długi taras. Kolor ścian zasłonięty całkowicie przez wyrywki z gazet, papiery, wycinankami i zdjęciami akt, wydrukami stronami internetowymi. Kilka półek między tymi wszystkimi. A tam jakieś zdjęcia rodzinne, a moze nawet kogoś więcej?
~~~~~~~~
Nie zdziwi cię fakt, ze czekam na kolejną część? I TERAZ PROSZĘ SZYBKO. Nie zamierzam znowu błagać...
eh... co ja mówię, prędzej, czy później i tak będę...
DO ZOBACZENIA!
Czekam na odpowiedź :*
I od czego tu zacząć? Najlepiej od początku.(nawet nie wiesz jak długo czekałam)
Usuń1. Tja. Sayuri się śpieszy na ćwiczenia. Dlaczego? Proste. To najlepszy sposób na poniżenie Black Canary(i nie tylko) w sztukach walki. Jak tego nie wykorzystać?
2.Męski wypad-wszystko wyjaśni się w kolejnej części! Słowo daje.
3.Ajć. Zły dzień Graysona- wszystko wyjaśni się za niedługo.
4.Tak, tak i jeszcze raz tak. Dick dał się wrobić jak dziecko. Ale nic dziwnego. Rozdrażniony, wściekły i jeszcze mu Sayuri zarzuca, że nie umie się bawić?! Nie no Grayson nie mógł pozwolić się obrazić i... i władował się w bagno.
5.Na pytanie kto był pierwszy:uczeń czy mentor odpowiedź znajdziesz w opowiadaniach.
6.Obiecuje-męski wypad będzie wyjaśniony chociażby słownie.
7.Na początku chciałam Batmana powalić tym krzesłem, tyle, że jak by wyglądał z takim sińcem na twarzy w dalszej części? Co do matczyno-nietoperzowego instynktu Mrocznego Rycerza zdradzę tylko, że to część mojego złowieszczego planu zniszczenia świata Buhahahahaha... A tak na poważnie nic tu ze mnie nie wyciągniesz!+idąc twoją logiką- jesteś neutralna do momentu w którym wszystko mi się spieprzy wtedy wkraczasz i wszystko do Sali Głównej (chyba, że ktoś poprosi o radę, ale na to bym nie liczyła)
8.DZIĘKUJE! <3
9.Ja również uwielbiam te momenty(a zwłaszcza ten). Co do Dick'a to mam plan. Nie przejmuj się :).
10.I już wiesz na czym się wzorowałam! Serio nie planowałam pobicia Jokera, dopiero gdy zobaczyłam jak katujesz mi znowu Jasona w Alternatywie postanowiłam twojego Jokusia zabić. I taki był plan. By otoczenie jego końca przypominało otoczenie z początków istnienia tego wariata. Na (twoje i jego) szczęście w ostatniej części dałaś część opowiadania dla Jasona i obiecałaś mi Happy End oraz one-shot. Tak więc Joker jest jedynie pobity co z nim dalej będzie zależy od ciebie :). Dokonaj mądrego wyboru.
11.Mi również ;).
12.Dostałam zapaści, a w głowie pojawiła się myśl "Po co się męczyłam przy opisywaniu postaci?" Tak więc, to, że Mari panuje nad wszystkimi żywiołami było ustalone z góry(pod koniec sezonu wszystko się wyjaśni).Tak więc jak nie wierzysz sprawdź w części pod tytułem "Postaci". I co zdziwienie? I tak Mari ze swych mocy mało kiedy będzie korzystać( a jeśli już to niechętnie i w konieczności). Czemu? Sayuri uważa, że jest zbyt silna by używać mocy i w ten oto sposób daje szanse przestępcom (z resztą jaką Mari miałaby zabawę gdyby jednym ruchem ręki wszystkich spaliła?)
13.A ty mi JASONA! Jesteśmy kwita.
Postanowiłam spełnić twoją prośbę i to wcześniej niż później :).
No i jeszcze jedno do punktu 12. jak mówiłam gdzieś tam w informacjach postanowiłam założyć nowego bloga, który będzie bardziej dopracowany. Pamiętasz? I to właśnie do niego nie byłam pewna czy dawać(a jeśli tak to jakie?) Mari moce czy nie. Znów powtórzę nowy blog będzie BARDZIEJ dopracowany, bo przyznam, że tego założyłam bardziej na próbę i dlatego, że mam w głowię dość wybujały plan, których chce zrealizować. Tak więc postanowienie- Do kończę pisać tą historię(by nie zostawić nikogo w niewiedzy) ale to historia na nowym blogu będzie moim priorytetem.
I tak wiem. Powtarzam się i to na maxa.
A teraz do pierwszego komentarza. Lowenila pojawi się jeszcze pod koniec historii i wtedy dowiesz się do czego była mi tak na prawdę potrzebna(mam nadzieję, że nie gniewasz się, że tak ją wykorzystuje), a Don ma nie jedną tajemnice, która również wyjaśni się pod koniec. Puki co niech Mari se myśli, że brunet jest jedynie wytworem jej wyobraźni.
Mam nadzieję, że wszystko choć trochę wyjaśniłam. Jak coś to wal śmiało :)
Do następnego!
A wykorzystuj sobie mnie ile chcesz (zabrzmiało dziwnie xD)!
UsuńCHCIAŁAŚ MI ZABIĆ JOKERA!? ZABIĆ? Dobra... idę pisać one-shot'a...
Taaaaaaak, wszystko wyjaśniłaś, i już siedzę jak na szpilkach!
Nie mogę się doczekać tego nowego bloga, i oczywiście następnej notki!
:*